Monday 20 January 2014

Popeye - Makaron ze szpinakiem

W tym miesiącu mija 85lat od kiedy postać Popeye'a pojawiła się poraz pierwszy na łamach komiksu autorstwa Elzie Crisler Segar'a. Początkowo mało istotny wątek marynarza szybko zyskał popularność, by ostatecznie zawładnąć czytelnikami do reszty. Popeye stał się tytułowym bohaterem komiksu, a w późniejszych latach także serialu animowanego. 



Thimble Theatre z 17stycznia 1929r., w którym po raz pierwszy pojawiła się postać Popeye'a



Popeye ma bardzo porywczą naturę i lubi bójki, w których zyskuje przewagę nad przeciwnikami dzięki zjedzeniu pewnego warzywa... To szpinak daje mu niezwykłą siłę i pozwala pokonać rywali. Taki zabieg miał najprawdopodobniej na celu spopularyzowanie znienawidzonego przez dzieci warzywa, które jest bardzo bogate w witaminy i sole mineralne. 

Udało mi się całkiem niedawno upolować książkę kucharską inspirowaną przygodami Popeye'a i jego przyjaciół autorstwa Josephine Bacon.





Sama książka kucharska jedynie luźno nawiązuje do komiksu. Znajdziemy w niej kilka przepisów na dania zawierające szpinak, ale także całe mnóstwo innych ciekawych i w większości całkiem zdrowych przysmaków. Podzielona jest na działy według rodzajów przepisów (śniadania, sałatki, zupy, dania główne, makarony czy słodkości to tylko część z nich), dzięki czemu jest bardzo przejrzysta. Do tego pełno w niej ilustracji wszyskich bohaterów serii a każdy rozdział zaczyna się od krótkiej historii obrazkowej. Zdecydowany 'must have' dla fanów Popeye'a! :)


Postanowiłam zatem uczcić taką okazję właśnie szpinakiem. Przepis pochodzi z powyższej książki i jest bardzo prosty i szybki do wykonania.



Makaron ze szpinakiem i ricottą (4 porcje)


Składniki:

250g makaronu
2 łyżki stołowe orzeszków pinii
1 łyżka oliwy z oliwek
500g świeżego szpinaku (opłukany i odsączony)
2 ząbki czosnku (posiekane)
250g sera ricotta (pokrojony w kostkę)
3 łyżki startego parmezanu 
sól i pieprz


Przygotowanie:

  1. Makaron gotujemy zgodnie z instrukcją z opakowania, odsączamy.
  2. Podczas gdy makaron się gotuje, wrzucamy orzeszki pinii na suchą rozgrzaną patelnię i lekko prażymy mieszając drewnianą łyżką aż się zarumienią. Przekładamy do miseczki.
  3. Na patelnię wlewamy oliwę, lekko podgrzewamymy. Następnie dodajemy szpinak i gotujemy aż szpinak zacznie mięknąć (około 7 minut). Pod koniec dodajemy czosnek i dokładnie mieszamy. Usuwamy szpinak z patelni, odsączamy, zachowując soki z gotowania. Kiedy szpinak przestygnie - drobno siekamy. Posiekany szpinak, ricotta i soki z gotowania szpinaku wracają na patelnię, doprawiamy je do smaku solą i pieprzem, na koniec dodajemy orzeszki.
  4. Gotowy szpinak z ricottą i orzeszkami mieszamy dokładnie z ugotowanym makaronem. Posypujemy tartym parmezanem.
Możemy użyć też szpinaku mrożonego, który należy ugotować zgodnie z instrukcją z opakowania przed połączeniem z ricottą i makaronem.







Smacznego!

Monday 13 January 2014

Dom nad rozlewiskiem

Mój osobisty fenomen tego typu książek polega na tym, że zaczytywałam się w nich będąc nastolatką, a teraz patrzeć na nie nie mogę, mimo że bliżej mi przecież do wieku głównych bohaterek.
Przyznaję szczerze - nie przeczytałam. Próbowałam, ale wymiękłam. Miałam dobre chęci, ale ostatecznie stwierdziłam, że nie mam aż tyle czasu w życiu i wolę go spożytkować w inny sposób. Nic nie poradzę.
Główna bohaterka w okolicach pięćdziesiątki, nieszczęśliwa w małżeństwie z rozsądku, odchowane dzieci, praca w korporacji, romanse, kryzysy... Potem poszukiwanie korzeni, ach jak wspaniale jest na wsi, a jak okrutnie w mieście...nie moja bajka niestety. 

Urzekły mnie jednak opisy okołojedzeniowe i wplecione w fabułę przepisy. Rozpoczynający książkę opis śliwek spowodował ślinotok, wywołał nostalgię na wspomnienie wakacji u dziadków i pochłaniania ton owoców prosto z drzewa. Do tego wkurzam się niesamowicie, bo w kraju haggisa i jajek w occie (nawet nie pytajcie...) nie dane będzie nikomu posmakować śliwki węgierki, czy wiśni, a poziomki widziałam raz w przeciągu ponad trzech lat w...ogrodzie botanicznym. Ukradłam jedną z krzaczka i zjadłam z zamkniętymi oczami, by zachować jej smak w pamięci. Tylko nikomu nie mówcie ;)

'Zjadam już piętnastą śliwkę. Zrywam je z drzewa w ogrodzie mamy. Śliwy są leciwe, dość niskie, powykręcane ze starości. Przedwojenne? Sięgam po owoce bez wysiłku i nawet nie wyceram ich o spodnie. Jak taką śliwkę węgierkę nacisnąć odpowiednio, pęka na pół, ukazując zielonobursztynowe wnętrze. Węgierki, te prawdziwe węgierki, sa słodkie, mają specyficzną, lekką goryczkę i niepowtarzalny aromat! Pod fioletową skórką, cierpką i gorzkawą, tkwi mięsista niespodzianka, rozlewająca się w ustach słodko-kwaśno, jeśli są dojrzałe, i bardzo słodko, jeśli są po prostu - dojrzałe. Tylko z takich węgierek powidła są świetne. Brązowe, skarmelizowane, gęste.'

Mogłabym czytać takie opisy w nieskończoność.

Przepisy za to postanowiłam w miarę możliwości przetestować. Podoba mi się bardzo forma w jakiej są podane, bo tylko zarysowują nam proces przygotowywania potrawy. Małgorzata Kalicińska nie podaje dokładnych ilości składników, ani wypunktowanego sposobu przygotowania. Daje nam pole do popisu i możliwość dostosowania smaku do własnych upodobań. Dzięki temu żadne dwie potrawy przygotowane na podstawie teoretycznie tego samego przepisu nie będą smakowały jednakowo i każda z nich będzie miała swój niepowtarzalny charakter. 

Na razie udało mi się przygotować zupę grzybową, barszcz ukraiński i tatara z łososia. Grzybówka jest mało fotogeniczna, więc ją sobie darujmy, a poniżej przytaczam cytaty prosto z książki i zdjęciówki moich wytworów. Nie chcę narzucać ilości i proporcji, zachęcam do przejęcia inicjatywy podczas gotowania :)



Tatar z łososia





'Surowego łososia, jakieś ćwierć kilo, mieli się albo drobno sieka. Dodaje drobno pokrojoną cebulkę, usiekane kapary, korniszonka i świeży koperek. Sok z połówki cytryny. Dobrze jest wszystko przesiekać z maślanym miąższem awokado i napełnić tym jego połówki. Ładnie ubrać gałązkami kopru.'






Ze względów estetycznych podzieliłam danie na trzy warstwy. Łososia posiekałam drobno z dodatkiem soli morskiej i sokiem z cytryny na sam spód. Następnie korniszon, kapary, koperek i trochę czerwonej cebulki, a na wierzch poszło drobno posiekane awokado. Okrągła wycinaczka do ciasteczek posłużyła za foremkę do uzyskania ładnego okrągłego kształtu.



Barszcz ukraiński





'Nastawić wołowinę, a najlepiej wołowe ogony (jeden, pokrojony - oczywiście). Fasolę jaś moczoną uprzednio przez 8 godzin ugotować. Po godzinie do ogonów dodać pokrojoną drobno włoszczyznę, poszatkowaną kapustę białą, surową lub 'Włoszkę'.
Naturalnie liść laurowy, ziele angielskie i ziarna czarnego pieprzu. Zmiksowany pomidor lub dwa, a nawet cztery (1/2 objętości kapusty). Po czterdziestu minutach dorzucić starte buraki ćwikłowe (tyle, co kapusty) i wlać kubek soku z buraków, ukiszonego (sok z kartonu też jest doskonały!). Zagotować około dziesięciu minut, żeby buraki zmiękły, ale nie straciły koloru. Wrzucić fasolę, dać kieliszek octu i zgnieciony czosnek, i ciut majeranku, już po zdjęciu z ognia. Babcia czasem dawała pokrojone ziemniaki, ale rzadko. Powinien być gęsty, pieprzny i wyrazisty. Żadnych śmietan!'





Smacznego!